niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 1 "Wspom­nienia wy­wołują ból."

Westchnęłam ciężko spoglądając na stertę zapchanych do granic możliwości pudeł stojących naprzeciwko. Prawie nigdy nie robiłam porządków, nie pozbywałam się rzeczy z przeszłości, ale teraz przy pierwszej tak ważnej w życiu przeprowadzce zdecydowałam, że należy to zrobić. Rozliczę się z przeszłością, którą zostawiam tutaj w ojczystym kraju aby po przeprowadzce do Norwegii zacząć wszystko od nowa. Marzyłam o takiej możliwości do dawna, chciałam dostać gdzieś czystą kartę.
Westchnęłam po raz drugi ilustrując wzrokiem ustawione kartony i wreszcie usiadłam na podłodze przyciągając do siebie pierwszy z nich. Znajdowały się w, nim głównie jakieś szkolne zeszyty, listy wysyłane w dzieciństwie do kuzynki mieszkającej w Anglii i kilka pamiątek z wyjazdów. Na samym dole leżał jednak album, którego nie spodziewałam się tam znaleźć, byłam pewna, że został gdzieś zgubiony podczas mojej pierwszej przeprowadzki pięć lat temu z Zakopanego. Wyjęłam go delikatnie z pudła i otworzyłam, chociaż głos w mojej głowie stanowczo mnie przed tym ostrzegał. Spojrzałam na pierwsze zdjęcie przedstawiające dwóch mocno roześmianych chłopaków pochylających się nad wielkim tortem. Poczułam ukucie w sercu, dobre wspomnienia zawsze bolą. To była osiemnastka Bartka Kłuska jednego z trójki jak to nas nazywano muszkieterów. Obchodzona w 2011 roku, całe dziewięć lat temu.

15 stycznia 2011
W całym domu muzyka dudniła na maxa. Ludzie byli dosłownie wszędzie, nawet nie wiedziałam, że w domu państwa Kłusków może się pomieścić tyle osób. Z drugiego pokoju dochodziły mnie głośne gwizdy i brawa co pewnie oznaczało, że dzieje się tam coś ważnego i może powinnam się tam udać, ale jakoś nie bardzo ciągnęło mnie do tego. Siedziałam spokojnie na podłodze popijając wręczone na wejściu piwo i przyglądałam się dziejącym się tu rzeczom. Kłusek zapraszając mnie przedstawiał imprezę jako miłe spotkanko w gronie najbliższych, ale jak widać zmienił zdanie. Ludzi było mnóstwo, połowy nie znałam a do tego byłam już chyba ostatnią w miarę trzeźwą osobą.
- Jula! – usłyszałam niespodziewanie głośny krzyk wchodzącego, a może raczej zataczającego się do pokoju Bartka. – Wstawaj i chodź się bawić!
- Jest mi tutaj bardzo dobrze – odpowiedziałam.
- Nie wykręcaj się i chodź, trzej muszkieterowie muszą pokazać klasę – mówiąc to wskazał najpierw na mnie, a następnie na siebie.
- Po pierwsze, to jest nas tu tylko dwójka jakbyś nie zauważył, odnajdź gdzieś w tym tłumie Grześka najpierw, a po drugie to ty już jak widzę pokazałeś klasę – uśmiechnęłam się wyobrażając sobie skacowanego jutro Kłuska.
Po chwili jak na zawołanie w drzwiach znalazł się Grzesiek Miętus.
- Czas na tort! – wydarł się głośno wpadając do pokoju.
Bartek z zadowoleniem przyklasnął w dłonie.
- Jest nas już trójka! Chodźmy na tort!
Podniosłam się z podłogi i w eskorcie moich muszkieterów udałam do drugiego pokoju na tort, który trzeba było przyznać wyglądał wspaniale.
- Sto lat! Sto lat! – darł się Grzesiek.
Kłusek z miną szaleńca śmiał się równie głośno co chwile łapczywie spoglądając na tort.
Na ten widok też zaczęłam się śmiać. Moi pijani muszkieterowie byli naprawdę zabawni. Wzięłam leżący obok aparat i zrobiłam, im zdjęcie.
- Jula chodź, będziesz kroić – pociągnął mnie Miętus.

Te imprezę wspominałam bardzo dobrze. Na sam koniec upiłam się tak samo, jak chłopaki i razem tańczyliśmy na stole. Ludzie mieli niezły ubaw, pamiętam, że nagrywali filmiki. Wtedy jeszcze nic nie wskazywało tego, co miało się stać za kilka lat. Wtedy świat należał do nas, byliśmy młodzi i pełni energii. Wtedy były to chyba nasze najlepsze lata, obchodzone osiemnastki, pierwsze związki, w których się nawzajem wspieraliśmy, pierwszy wspólny, ale przede wszystkim samodzielny wyjazd na wakacje. Myśleliśmy, że wszystko nam wolno, rządziliśmy Zakopanym.
Poczułam nagły przypływ smutku, bardzo chciałabym wrócić do tamtych czasów, mieć jeszcze jedną szansę od życia albo, chociaż, żeby to wszystko, co wydarzyło się potem nie miało miejsca. Zamknęłam oczy próbując powstrzymać łzy. Nawet nie wiedziałam co teraz dzieje się z moimi muszkieterami.



***
Wiem, że rozdział krótki, ale mniej więcej takie one tutaj będą.
W następnym powinno się już bardziej wszystko wyjaśniać.

Dziękuję za wszystkie komentarze, które się pojawiły do tej pory, motywujecie.

sobota, 19 kwietnia 2014

Prolog


Cofam się pamięcią do chwili, kiedy to się zaczęło, ponieważ wspomnienia to jedyne, co mi pozostało.


Byliśmy jak trzej muszkieterowie, jak najlepsi przyjaciele. Bartek, Grzesiek i ja. Poznaliśmy się dawno temu, jeszcze w dzieciństwie i prawie od razu staliśmy się nierozłączni. Ludzie mówili, że dziecięca przyjaźń nam przejdzie i chłopcy nie będą chcieli dalej trzymać się z dziewczyną, ale się mylili. Traktowałam ich jak braci a oni mnie jak siostrę. Mijały lata a my dorastaliśmy, wszystko się zmieniało. Obiecaliśmy sobie jednak, że zawsze będziemy razem, że nic nie zepsuje naszej relacji, żaden człowiek, żaden wyjazd, żadna rozłąka, ale nie spodziewaliśmy się, że zniszczy nasz uczucie, że my sami zepsujemy swoją przyjaźń pozwalając, by przerodziła się w coś więcej. Czasami jednak nie ma się wpływu na własny los i mimo największych starań jesteśmy tylko ludźmi i kierują nami uczucia i emocje, których nie potrafimy kontrolować. Po prostu bywa tak, że uczucie niszczy wszystko pomimo tego, że przyjaźń stawiało się ponad miłość. Byliśmy jak trzej muszkieterowie, którzy mieli przetrwać wszystko, miało nam się udać, mieliśmy pokazać moc prawdziwej przyjaźni. Nagle jednak wszystko posypało się, jak domek z kart, który zdmuchnął wiatr niechcianych uczuć. 



Niestety, miłość nie pyta o czas, o miejsce, o ludzi, po prostu się zjawia i nie obchodzi jej, że wszystko niszczy a my jesteśmy tylko ludźmi i jedyne co możemy zrobić to poddać się jej.

---------------------
Taki tam pomysł na krótkie opowiadanie z trójką najlepszych przyjaciół. Będzie Kłusek, Miętus i panna Zamojska. Jak kogoś zaciekawi to opowiadanie z tymi trzema muszkieterami będzie mi niezwykle miło. A i zostawiajcie w spamowniku linki do swoich opowiadań to chętnie przeczytam ;)